Polowanie  Wigilijne w Kole Łowieckim „Dzik” w Słońsku.

Nadszedł czas świąteczny, a z nim Wigilia.

     Jak co roku urządziliśmy  polowanie wigilijne, aby kultywować wielowiekową tradycję, która od zarania dziejów  wpisana jest w polskie łowiectwo. 

     W tym właśnie czasie, na przełomie jesieni i zimy, gromady ludzkie zbierały się na łowy na grubego zwierza, aby wspólnie uczestniczyć w tej ważnej pracy, od której zależało przetrwanie ludzi do wiosny. Łowcy dzielili się na dwie lub trzy grupy, z których najmłodsi napędzali zwierzynę na myśliwych,  tak jak to dzisiaj czyni naganka, a najbardziej doświadczeni łowcy mieli za zadanie bezpośrednie pozyskanie zwierzyny. A zwierzyny było w bród: tury, żubry, jelenie, sarny, suhaki, niedźwiedzie i mnogość zwierzyny drobnej. To polowanie  było tak trwale wpisane w kalendarz społeczny gromad ludzkich, że kiedy  nastało chrześcijaństwo na naszych ziemiach, trzeba było jakoś pogodzić różnice wiary i dlatego dzisiejsze  polowanie wpisane zostało do kalendarza  jako wigilijne, a brali w nim udział nawet królowie i hierarchowie kościelni.
     Po uroczystej odprawie myśliwych, którą prowadził Prezes Koła Franciszek Jamniuk, Honorowy Prezes Koła Mirosław Więckowski,  przypomniał tradycję i zwyczaje łowieckie związane z polowaniem wigilijnym. Tradycyjnie już zapaliliśmy Znicz Pamięci na Żalniku dla myśliwych w Krainie Wiecznych Łowów, a po tym pojechaliśmy do kniei. Stare porzekadło mówi, że jaki św. Hubert, taka i Wigilia, a więc i  dzisiaj nie było rozkładu zwierzyny. Około południa zajechaliśmy przed Świetlicę Wiejską w Ownicach, gdzie Panie z Koła Gospodyń Wiejskich pod kierownictwem Pani Prezes Agnieszki Jamniuk /prywatnie żony naszego Prezesa Franciszka Jamniuka/,przygotowały prawdziwą Wieczerzę Wigilijną. W pięknie udekorowanej sali z prawdziwą choinką, stoły nakryte białymi obrusami pachniały domowymi świętami. Tak więc po tradycyjnych życzeniach Prezesa dla wszystkich myśliwych i ich Rodzin, przełamaliśmy się opłatkiem: każdy z każdym, składając sobie życzenia, a po tym zasiedliśmy do stołów. Były wyborne potrawy wigilijne: najpierw barszcz czerwony z uszkami, potem znakomite śledzie, jeszcze później jakieś obłędne pierogi, no i znakomity karp. Do tego postne ciasteczka w kształcie choinki. A przy tym wszystkim, wspaniały koncert kolęd zagrała na skrzypcach córka naszego myśliwego 11 letnia  Beata Matkowska. Brawo, Brawo, Brawo. To była prawdziwa uczta duchowa i wspaniale brzmiały kolędy  przez nas śpiewane jej do wtóru.

Darz Bór.