Polowanie wigilijne w Kole Łowieckim „Dzik” w Słońsku.

  TRADYCJA WIGILIJNEGO POLOWANIA ZBIOROWEGO.

   -Tradycja wigilijnego polowania zbiorowego sięga zamierzchłych, jeszcze pogańskich czasów.Na przełomie jesieni i zimy od zarania dziejów organizowane były wielkie łowy dla zgromadzenia zapasów mięsa na trudne dni zimowe.

Gromady ludzkie zbierały się na łowy na grubego zwierza aby wspólnie uczestniczyć w tej ważnej pracy, od której zależał byt i przetrwanie  do wiosny. Łowcy dzielili się na dwie lubtrzy grupy, z których jedna zajmowała się otropieniem zwierzyny, druga złożona  z najmłodszych-naganką, a trzecia złożona z najbardziej doświadczonych myśliwych – bezpośrednim pozyskaniem zwierzyny. Polowano  za pomocą maczug i kamiennych toporów, łuków i  oszczepów z krzemiennymi grotami, ale napędzano także zwierzynę nad urwiska skalne lub doły  z zaostrzonymi palami, skąd spadała do przepaści, gdzie była dobijana. Były to łowy okrutne, pamiętajmy jednak, że stawką było przetrwanie ludzkiej gromady. A zwierzyny było w bród. Niedźwiedzie, wielkie stada turów, żubrów, dzikich koni, łosi, jeleni i drobniejszego gatunku, zapewniały dostatek mięsa. Ten okres łowów jesienno zimowych kończył stary i witał nowy rok. Wówczas świętowano Gody – dziękowano bóstwom za rok miniony, proszono o dostatek w nowym. Gody były tak trwale wpisane w kalendarz społeczny,  że gdy nastało chrześcijaństwo trzeba było jakoś pogodzić różnice  wiary, a więc wpisano niektóre  święta pogańskie, jak choćby właśnie Gody w okres bożonarodzeniowy do kalendarza chrześcijańskiego. Natomiast związane   z Godami polowanie zbiorowe przyjęło się  w chrześcijaństwie jako wigilijne tak trwale, że brali w nim udział nawet królowie i hierarchowie kościelni. Oczywiście i broń używana do polowań zmieniała się zasadniczo. Z czasem oprócz łuku i oszczepu zaczęto używać broni palnej: samopałów, muszkietów, guldynek – chociaż rycerstwo nadał używało broni pierwotnej – szczególnie oszczepów i rohatyn, traktując łowy na grubego zwierza jako swoistą zaprawę wojenną. Obowiązkowym wyposażeniem każdego łowcy był kordelas /od łacińskiego kord – serce/, rodzaj krótkiego miecza, który używany był do dobijania lub skłuwania zwierza.  Zmieniały się kanony prawa i struktura gromady ludzkiej – pozostała tradycja polowań wigilijnych organizowanych jak dawniej – przed Godami. I chociaż  w niewielu  łowieckich kulturach świata  przetrwała ta tradycja – my ją pamiętamy i przekazujemy z pokolenia na pokolenie. Ta tradycja  nie ma już za zadanie pozyskania jak największej ilości zwierza, ale spotkania z bracią myśliwską, z towarzyszami łowów,  z przyjaciółmi – podzielenie się opłatkiem – chlebem – jak przed tysiącami lat, biesiadą wigilijną przy ognisku, złożeniem sobie życzeń i odpuszczeniem win. Dzisiejsze polowanie jest prastarym polskim obyczajem, wywodzącym się z mroku dziejów, który  nadal kultywujemy i chronimy od zapomnienia.

Mirosław Jerzy Więckowski

Polowanie wigilijne w Kole Łowieckim „Dzik” w Słońsku.

     W sobotę  20 grudnia 2014 roku, mimo niezbyt zachęcającej pogody, zebrało się nas na zbiórce kilkunastu myśliwych. Na odprawie przypominam piękną kartę z naszej historii o polowaniu wigilijnym właśnie,   a potem szczegółowo przypominam warunki bezpieczeństwa na polowaniu. Omawiamy mioty i wskazujemy na jaką zwierzyną wolno dziś polować i – „Apel na łowy” – do kniei. Dzisiaj myśliwych rozprowadzają Marcin Lewaszkiewicz i Jacek Cieśliński, a za nagankę odpowiada Tadeusz Tomasik. Wzięliśmy  tylko  kilka miotów aby nie przeciągać – przecież to Leśna Wigilia,  ale że św. Hubert nam darzył, na pokocie była jeleń  łania i sarna koza.  Wręczam „złom” myśliwym i podaję „ostatni kęs” zwierzynie do pyska. Teraz już koniec polowania, jedziemy do Stanicy Myśliwskiej.  Tutaj po oddaniu honorów i otrąbieniu zwierzyny na pokocie, nastąpiła dekoracja króla polowania, którym został Tadeusz Tomasik i wicekróla Waldemara Bandygę z KŁ”Jeleń” Sulęcin. Sygnały myśliwskie grał młody trębacz, syn naszego myśliwego Wojciecha Sinkowskiego – Michał. Teraz już koniec polowania  i zaproszenie do stołu wigilijnego. Prezes Franciszek Jamniuk składa wszystkim życzenia świąteczne i noworoczne. Łamiemy się opłatkiem, składamy wzajemnie życzenia aby św. Hubert był nam łaskawy,  a potem był pyszny barszcz czerwony, pierogi i śledzik, pięknie przygotowany przez Ryszarda Lewaszkiewicza.

   DARZ BÓR

 Słońsk, styczeń 2015 r.

  Honorowy Prezes Koła
Mirosław Jerzy Więckowsi